Coś poszło nie tak.-----Udostępniaj i subskrybuj, codziennie nowa dawka filmów!Facebook: https://www.facebook.com/pages/Rosjastanumys%C5%82u/530

Z czytelnikami moich łowieckich tekstów dzieliłem się wielokrotnie doświadczeniem w polowaniu na ptactwo z wyżłem. Obok doświadczenia z wielu łowisk polskich przekazywałem swoje wrażenia z polowania w różnych częściach Europy. Z moimi wyżlicami polowałem na bekasy i dubelty na podmokłych terenach białoruskiego Polesia i Ukrainy, kilkakrotnie miałem okazję zapolować na przepiórki na rozległych polach ukraińskiego Podola, w poszukiwaniu śnieżnobiałych pardw przemierzałem górską tundrę północnej Szwecji. Tym razem chciałem powrócić wspomnieniami do niedawnego polowania na bażanty we wspaniałym rumuńskim, naddunajskim łowisku. Muszę koniecznie powiedzieć, że nie byłoby tego wspaniałego wyjazdu gdyby nie zaproszenie kolegi Rafała, którego dobra znajomość z właścicielem rozległego, liczącego 14 tysięcy hektarów obwodu, otworzyła nam drogę do tego łowieckiego raju. Dobrą okazję do tego, przecież dalekiego, bo liczącego 1500 km wyjazdu stworzyło uczestnictwo w IKP – międzynarodowym konkursie wyżłów krótkowłosych, który w tym roku organizowany był na Węgrzech, na południe od Budapesztu, na przełomie września i października. Warto przy tej okazji parę słów poświęcić tej wielkiej, jednej z największych w Europie, imprezie kynologii łowieckiej, organizowanej przez Niemiecki Klub Wyżłów Krótkowłosych i Światowy Klub Wyżłów. Bezpośrednim organizatorem tegorocznej edycji zawodów był Węgierski Klub Wyżłów Niemieckich. Do konkursu zgłoszono 206 wyżłów niemieckich krótkowłosych z Niemiec, Węgier, Austrii, Czech, Słowacji, Serbii, Polski, Słowenii, Ukrainy, USA, a zawody sędziowało 142 sędziów z wielu krajów Europy. Trzeba wiedzieć, że warunkiem przyjęcia psa/suki do konkursu jest wypełnienie dosyć rygorystycznych warunków wstępnych. Była to już 28 edycja konkursu rozgrywanego co 2 lata. Schemat organizacyjny od dziesięcioleci jest taki sam – w pierwszym dniu, po zarejestrowaniu wszystkich uczestników, na 4 ringach odbywa się przegląd eksterieru, będący z jednej strony przeglądem najbardziej wartościowych psów i suk, a z drugiej, kwalifikacją do próby polowej, która odbywa się w ciągu kolejnych 2 dni. Do próby w polu i na wodzie dopuszczane są jedynie psy/suki z oceną co najmniej bardzo dobrą. Do próby w łowisku cała stawka dzielona jest losowo na 4 osobowe grupy, które oceniane są przez stały zespół 3 sędziów. Ocenie podlegają wszystkie elementy wyszkolenia wyżła wielostronnego, a więc – karność, współpraca z przewodnikiem, pasja, sposób i styl pracy, wiatr, praca w wodzie oraz na polu, aport zarówno z wody jak i lądu. Cały konkurs, jak zresztą również system doboru do hodowli wyżłów w Niemczech warty jest szerszego, osobnego omówienia. Liczę, że Redakcja wyrazi na nie zgodę w niedługim czasie. Teraz jedynie skrótowo. Dyplom 1 lub 2 stopnia uzyskało 84% uczestniczących psów/suk, co jest jednym z najlepszych wyników w historii tego konkursu. Wszystkie polskie psy, po raz pierwszy w historii startujące pod sztandarem Klubu Wyżłów PZŁ, uzyskały dyplom I stopnia, choć żaden nie uzyskał w pokazie eksterieru oceny doskonałej. Suka należąca do naszego rumuńskiego gospodarza, szkolona przez Rafała z którym wybierałem się po zakończeniu konkursu na koguty, również zakończyła konkurs z dyplomem, choć dosyć pechowo jedynie II stopnia. Po zakończeniu pracy w polu załadowaliśmy psy i cały bagaż do samochodów i ruszyliśmy na południe na spotkanie łowieckiej przygody. Trasa prowadziła przez rumuńskie Karpaty które jedynie częściowo przecięte są autostradą, stąd droga zdawała się nie mieć końca. Późnym wieczorem zjechaliśmy z głównego traktu i ruszyliśmy na szczyty gór. Omal dosłownie, gdyż przemiły gospodarz zaprosił nas do swojej łowieckiej rezydencji leżącej na wysokości ponad 2000 Pięliśmy się nocą serpentynami wyżej i wyżej tak, że miałem wrażenie iż droga nigdy się nie skończy. Przekroczyliśmy jedną przełęcz i po krótkiej jeździe w dół ponownie zaczęliśmy wspinaczkę. Droga, choć wąska, miała cały czas zdumiewająco doskonałą nawierzchnię. Ostatecznie dotarliśmy do celu czyli wspaniałej, trochę w alpejskim stylu willi, leżącej jak się rano okazało omal na końcu cywilizacji. Za nami, nad i pod nami były jedynie piękne i dzikie góry. Łowisko będące własnością naszego gospodarza mogło się pochwalić ponad 100 niedźwiedziami, kozicami górskimi oraz niezwykle mocną populacją jelenia i dzika. Dzień zakończyliśmy wyjątkową kolacją gdzie na talerzu dominował, wypieczony przez gospodarza stek wołowy grubości chyba 5 cm. Rano ruszyliśmy przez Bukareszt w kierunku morza na spotkania wyśnionych kogutów o których wiele słyszałem od Rafała. Ponad 100 km od Bukaresztu zjechaliśmy z autostrady gdzie czekała na nas Toyota naszego przewodnika. Polną drogą dotarliśmy do hotelu leżącego wśród rozległych pól, a jak się później okazało, służącego obsłudze polowań organizowanych dla włoskich myśliwych. Potem przez pola ruszyliśmy do łowieckiej osady naszego gospodarza. Rozglądałem się ciekawie dookoła. Jechaliśmy przez płaską jak stół równinę zamkniętą od wschodu pasmem niewysokich wzgórz, od północy autostradą i linią kolejową, a od południa Dunajem. Teren był omal doskonale płaski, poprzecinany co kilkadziesiąt metrów szerokimi na kilka/kilkanaście metrów rowami odwadniającymi. Rowy były głębokie na 2-3 metry i w większości miejsc porośnięte krzewami, kępami drzew czy różnymi, wysokimi chwastami na szerokości kilku metrów od brzegów. Jak dowiedzieliśmy się od gospodarzy, od 3 miesięcy nie spadła kropla deszczu tak, że w większości rowów jedynie miejscami stały kałuże wody. Na polach podzielonych na działki liczące po kilkadziesiąt hektarów kończył się właśnie zbiór kukurydzy. Miejscami pracowały gigantyczne kombajny, na środku przestrzeni na której polowaliśmy ekipa żniwiarzy rozbiła obozowisko składające się z kontenerów mieszkalnych zaopatrywanych w prąd przez baterie słoneczne, co nocami robiło dosyć kosmiczne wrażenie. W dzień, do pracujących kombajnów podjeżdżały co jakiś czas wielkie „wanny” odbierające kukurydziany urobek. Część działek obsiano już wcześniej zbożem, a na części rozsiewano nawozy i ziarno. Zaskakujące dla mnie było, że siew odbywał się bez wcześniejszej orki jak to ma zwykle miejsce u nas. Przed siewnikiem pole przygotowywały jedynie ogromne brony talerzowe. Co ciekawe, niemała część działek była zupełnie niezagospodarowana stwarzając szachownicę, liczących dziesiątki hektarów nieużytków, porośniętych niezbyt wysoką ale za to niezwykle nieprzyjazną, kolczastą i przez to praktycznie uniemożliwiającą chodzenie bez cięższego obuwia roślinnością. Psy po wejściu na tą przestrzeń kaleczyły sobie łapy i przestawały pracować. Wszędzie widać było bardzo wiele ptaków drapieżnych, a kilka razy spotkaliśmy nawet orły. Opisuję dosyć szczegółowo łowisko gdyż pierwsze wrażenie, patrząc z perspektywy moich oczekiwań łowieckich, nie było specjalnie zachęcające. Moje wątpliwości jeszcze bardziej wzrosły gdy okazało się, że w łowisku bytuje wielka populacja dzików na które, oprócz polowań indywidualnych, organizuje się dwukrotnie w roku polowania zbiorowe z psami. Na każdym z nich pada około 50 sztuk czarnego zwierza, a trzeba dodać, że wynik ten uzyskiwany jest na powierzchni 1200 hektarów lasu należącego do obwodu. W czasie moich nocnych wędrówek za drapieżnikami spotykałem każdorazowo po kilkadziesiąt dzików wędrujących pojedynczo lub watahami po świeżo zebranych kukurydziskach. Chyba w życiu nie zdarzyło mi się spotkać tak zasobnego w dzika łowiska. Co więcej, w obwodzie bytuje duża populacja szakala złocistego który zawędrował w te strony dopiero około 20 lat temu, spora populacja lisów, borsuków oraz dzikich kotów (wild cat). Jednym słowem – siła złego na jednego, myślałem sobie w duchu, nie do końca wierząc w obiecywany dobry stan bażantów i niezły kuropatw. Życie wkrótce pokazało jak bardzo moje wątpliwości okazały się nieprawdziwe. Już jadąc do osady łowieckiej spotykaliśmy po drodze wędrujące po otwartej przestrzeni stadka bażantów liczące po kilka/kilkanaście sztuk. Później, już w czasie polowania okazało się, że stan kuropatwy też jest całkiem niezły, a wędrując nocami za szakalem którego bardzo chciałem dołączyć do katalogu swoich łowieckich zdobyczy, spotykaliśmy też liczne ale śmiesznie małe zające. Polowałem w tym obwodzie przez 5 dni, przy czym pierwsze 3 dni wędrowałem z moją Gapą za kogutami i kuropatwami, pozostałe poświęciłem drapieżnikom, a trochę też fotografowaniu. Co tu dużo mówić, Gapa suka niezwykle odporna fizycznie i znakomicie gospodarująca swoimi siłami, a przy tym bardzo doświadczona, po trzech dniach wielogodzinnego polowania miała naprawdę dosyć i musiałem dać jej odpocząć. Taktyka polowania na koguty była dosyć prosta. Na jednym końcu rowu zaczynał jeden z myśliwych drugi, kilkaset metrów dalej ruszał w kierunku pierwszego. Bardzo dużo poluję z moimi wyżłami na bażanty ale muszę powiedzieć, że rumuńskie łowisko, jak też rumuńskie bażanty postawiły nam bardzo trudne warunki. Ptaki były niesłychanie dzikie, a przez to czujne. Nie mające na tych rozległych, przez cały rok omal bezludnych polach, prawie kontaktu z ludźmi, tropione przez dziesiątki drapieżników wykazywały się nieprawdopodobnym sprytem i znakomicie wykorzystywały warunki terenowe oraz kolczaste, często niemożliwe do przebycia zakrzaczenia. Wyciekały na 100 i więcej metrów przed myśliwym i psem, wracały dnem głębokich rowów, chowały się w gąszczach krzewów. Uff, zdobycie koguta pomimo dużego ich stanu wymagało naprawdę wiele wysiłku. Gospodarze łowiska twierdzili, że w późniejszym okresie, po zebraniu kukurydzy z pól polowanie jest łatwiejsze, a jego efektywność lepsza. Być może ale przecież nie o skuteczność, a właśnie o trudności w takim polowaniu chodzi. W czasie wędrówek za kogutami spotkałem też sporo stadek kuropatw i to stadek licznych, nawet powyżej 20 sztuk. Długo zapewne w mojej pamięci pozostanie tryplet który zrobiłem czwórką, po pięknej pracy i stójce Gapy. Długo też będę pamiętał jej pracę po strzale. Widać było, pomimo stosunkowo późnej pory sporo przepiórek, z których jedna zawisła na moich trokach. Z tego wyjazdu zapamiętam z pewnością nocne wędrówki za szakalami, które choć nie zakończyły się zdobyciem tego sprytnego drapieżnika, to powiększyły moje łowieckie konto o borsuka i lisa. Nie zapomnę z pewnością ogromnego odyńca którego widziałem w czasie oczekiwania na jego „patelniowego” kolegę. Z pewnością do końca życia będę pamiętał łowieckie opowieści przy znakomicie przyrządzanych przez Mihaila i Valentina, naszych wspaniałych towarzyszy łowów, produktach ich tradycyjnej i łowieckiej kuchni. Rzadko można spotkać ludzi tak otwartych, szczęśliwych i do tego znakomitych myśliwych jak oni. Nie zapomnę smaku lokalnego piwa o nazwie „Zimbru”, co znaczy ni mniej ni więcej tylko „Żubr”. Nie zapomnę też myśliwych włoskich spędzających całe godziny za maskującymi parawanami, obstawionych elektronicznymi wabikami i makietami jastrzębi tylko po to aby móc zabrać w rodzinne strony worek upolowanych skowronków. Systematyczne nęcenie. Aby polowanie na dziki miało duże szanse powodzenia, niezbędne jest regularne nęcenie, które ma na celu sprawienie by zwierzyna systematycznie odwiedzała nęcisko. Dziki uwielbiają zapach i smak kukurydzy, dlatego jest ona podstawą praktycznie każdej karmy. Niejednokrotnie myśliwi dodają również zboże. Twoja książka skupia się głównie na myślistwie i łowiectwie. Można odnieść jednak wrażenie, że jest to książka, w której rozliczasz się ze swoją przeszłością… Zenon Kruczyński: Właściwie nie wiem, co to oznacza: „rozliczać się z przeszłością”. Być może masz na myśli to, że wtedy, gdy naprawdę zobaczyłem, co dzieje się w moim życiu, przeżywałem przez długi czas coś w rodzaju głębokiej żałoby, przygnębienia i smutku. Jako ludzie, wielu rzeczy nie robilibyśmy, gdybyśmy byli w stanie zobaczyć, co naprawdę robimy. Książka pokazuje od wewnątrz świat samych myśliwych i ich los. Powstała jako wyraz mojej fundamentalnej niezgody na fakt, że w naszym ludzkim świecie możliwe jest zabijanie dla rekreacji, hobby, dla sportu myśliwskiego – jak to sami myśliwi nazywają. Dodatkowym, tragicznym aspektem jest to, że ludzkość usankcjonowała prawem tę makabryczną rozrywkę. Fot. Piotr Morawski Książka zbiera w jedną całość racje przeciwników współczesnego łowiectwa. Spojrzenie na współczesne myślistwo zostało w niej rozszerzone o aspekt etyczny, ekologiczny, religijny, duchowy i psychologiczny. Stało się to w rozmowach: z nauczycielem zen sensei Sunyą Kjolhede, znaną na świecie działaczka ekologiczną, dyrektorem Rainforest Information Centre w Lismore w Australii – Ruth Rosenhek, z psychologiem, znakomitym specjalistą w dziedzinie uzależnień – Anną Dodziuk, z żonami czynnych myśliwych – Małgorzatą Grabarczyk i Małgorzatą Szczygieł-Reutt, z lekarzem weterynarii pracującym od dwudziestu lat w swojej klinice w Sztokholmie – Bożeną Montwiłł, za zgodą Polskiego Związku Łowieckiego z Łowczym Wojewódzkim – Piotrem Ławrynowiczem oraz o „świecie mężczyzn” – z psychologiem Wojciechem Eichelbergerem. Twoja osobista przemiana jest wyjątkowa. W środowisku byłych kolegów-myśliwych zapewne jesteś postrzegany jako „nienormalny”. Czy uważasz, że książka „Farba znaczy krew” wywoła jakąś dyskusję w środowisku łowieckim? Ta część moich byłych kolegów-myśliwych, z którymi znamy się od dawna, nie widzi we mnie hm…, dysfunkcji psychicznych. Gdy spotykamy się – rozmawiamy i zachowujemy się normalnie. Nie ma agresji we mnie ani w nich. Choć jakieś napięcie jednak występuje – temat polowania jest starannie omijany. Pojawia się skrępowanie. Jest takie zabawne powiedzenie: nie kantuj kanciarza. Moi byli koledzy i ja dobrze wiemy, czym jest polowanie. Ja jeszcze wiem, czym jest „niepolowanie”. Gdy poznało się coś na wskroś, nie budzi się w człowieku „święte oburzenie”. Lecz jakiś rodzaj podstawowego gniewu we mnie jest. To postawa niezgody na szeroko pojmowane zniszczenie – nie tylko na zabijanie leśnych i polnych zwierząt. Natomiast ta część myśliwych, która mnie całkowicie nie zna i komentuje w Internecie jakieś moje teksty prasowe, czasami uważa wręcz, że mnie w ogóle nie ma, że jestem wymyślony, co mnie bardzo rozbawia. Niektórzy z nich rzeczywiście obcesowo piszą, lecz nigdy nie odnoszą się do podstawowych, ważnych spraw. Raczej bagatelizują, wzruszają ramionami, zamieniają w żart. Nie podejmują poważnej rozmowy. Książka wywoła dyskusję w środowisku myśliwskim, bardziej lub mniej jawną. To wielka, stutysięczna społeczność. Są w niej bardzo różnorodni ludzie. Otwarcie mówisz o tym, że zabiłeś wiele zwierząt. Jakie uczucia towarzyszyły ci, kiedy jako myśliwy strzelałeś do nich? Fot. Piotr Morawski Przypominam sobie uczucie, które nieodłącznie towarzyszy polowaniu, a wstydliwie nie jest ujawniane, ponieważ wiąże się bezpośrednio z aktem zabijania. Trwa krótko i jest intensywne – jest to poczucie ogarniającego całe ciało spokoju , gdy celnie strzelisz i zwierzę zwala się w ogniu strzału. Czasami w agonii miota się na śniegu , próbuje wstać… , pada… , czołga się… i znowu… Jego ciało zostawia na śniegu krwawe ślady. Myśliwi mówią: „pisze na śniegu”. Ostatni list. W końcu nieruchomieje. Koniec. I wtedy w całe ciało strzelającego wlewa się na moment poczucie wyraźnego spokoju. W życiu myśliwego ten akt jest ponawiany wciąż i wciąż na nowo. Gdy zwierzę na twoich oczach po strzale padnie, to na tę chwilę, w tej sekundzie, czujesz się wszechmocny, masz poczucie całkowitego, absolutnego panowania – jesteś Panem Wszechmocnym. Jeśli darujesz życie i nie strzelisz, to też czujesz się Panem, tym razem Wielkodusznym. Zawsze wygrywasz. Ale… mniej więcej co piąta zadana śmierć związana jest ze ściganiem rannego zwierzęcia, dochodzeniem i dobijaniem poharatanego kulami, jeszcze żywego zwierzęcia. Trzeba patrzeć w gasnące oczy. I trzeba patrzeć na to z bliska. Dopiero wtedy musimy rzeczywiście zabić, uczestniczyć w tym w pełni. Widzieć, jak ostatnia kula w nasadę karku targnie poranionym ciałem zwierzęcia i jak uchodzi z niego życie. Takie polowanie, o którym do tej pory rozmawiamy, to jest polowanie wirtualne, podobne do gry komputerowej. Jesteś na ambonie, coś widzisz przez okienko, rozpoznajesz, składasz się, strzelasz i to „coś” znika. Idziesz za dwadzieścia minut na miejsce strzału i to „coś” leży – kawałek dalej lub w tym miejscu, gdzie dosięgła go kula. Ale to jest tylko ciało. Wcześniej nie idziesz, bo według niepisanej etyki myśliwskiej – trzeba dać zwierzęciu umrzeć. Moim zdaniem, rzeczywistym powodem jest to, żeby samemu nie widzieć śmierci. Bo to jest okropne i przejmujące do szpiku kości zdarzenie, kiedy ogląda się umieranie i śmierć. Tym bardziej wtedy, gdy się ją samemu zadało. Pojawia się również lęk – bo czyż można się nie bać tego, co się zabija? Czy pamiętasz, dlaczego zacząłeś polować? To nie był wyraźny, jednorazowy fakt w mojej przeszłości, to raczej cały proces. Wiesz, urodziłem się kilka lat po wojnie, w rodzinie… w ankietach pisałem: „robotniczej, matka nie pracuje”. Podziwiałem i kochałem ojca. Czasami się go bałem, czasami się go wstydziłem, na przykład wtedy, gdy się upił. Niekiedy strasznie go żałowałem – gdy przez kraty bramy nr 3 Stoczni Gdańskiej matka podawała mu zawiniątko z jedzeniem, bo musiał bez przerwy pracować i był bardzo brudny, zarośnięty i taki smutny. Tak bardzo chciałem mu wtedy pomóc. Żeby było mu dobrze, żeby nie był zmęczony i żeby nie musiał chodzić do stoczni. Gdyby to mogło zmienić jego los – oddałbym swoje dziecięce życie. Bardzo chciałem, żeby on mnie kochał. I podziwiał! I jakoś wiedziałem, że gdy będę taki jak ojciec, to właśnie tak się stanie – też będę podziwiany i kochany. Przez ojca i przez wszystkich. Czy chłopiec może chcieć inaczej? W późniejszych czasach niby nie żyłem życiem ojca, miałem swoje sprawy, jakieś środowisko, przyjaciół, dziewczyny, żonę i rozwód. Zawsze ciągnęło mnie do lasu, nad wodę, na ryby, na grzyby. Łowiłem zapamiętale pstrągi w pomorskich rzekach i szczupaki w jeziorach. Z ojcem spotykaliśmy się w domku myśliwskim – ja przyjeżdżałem na ryby sam lub z moją dziewczyną, a ojciec przyjeżdżał z kolegą na polowanie. Pomagałem im czasami, gdy trzeba było szukać rannych dzików, naganiać kaczki albo uprawiać kartofle. Zjadaliśmy złowione przeze mnie szczupaki i okonie, które smażyłem na żeliwnym piecyku – i tak sobota i niedziela mijały nam w lesie. Pewnego razu, w pierwsze upalne dni czerwca, przyjechałem motorem do domku myśliwskiego po raz pierwszy już ze swoją dubeltówką. Miałem 28 lat. Nie ma odpowiedzi na pytanie: „dlaczego zacząłem polować?”. Nie warto pytać. Wiesz, gdybym z moim życiorysem nie zaczął polować, pytanie mogłoby brzmieć: „Jak to się stało, że nie zacząłeś polować tak jak twój ojciec?”. Skąd pojawiły się w tobie wątpliwości co do uczestniczenia w polowaniach? Moje serce stawało się wrażliwe bardzo powoli. Pamiętam, zabrałem na polowanie dziewięcioletniego syna. Strzelałem do dużego dzika, padł w ogniu strzału. Wiedziałem, że już się nie podniesie, nie żyje. Jovan siedział na ziemi cichutko obok mnie, prawdę mówiąc zapomniałem o nim, liczył się tylko ten dzik. I nagle patrzę na Jovana, a on płacze. Pytam go: „Dlacze go płaczesz?”. Jego słowa zostały we mnie na długo: „Bo on tak przed chwilą sobie chodził, pił wodę, jadł, a teraz nie żyje”. To dziecko zobaczyło, jak jedna istota zabrała życie drugiej istocie. Przestałem polować w 1995 roku. Ale już dwa lata wcześniej zaczęło dziać się ze mną coś „dziwne go”. Najpierw zauważyłem, że coraz rzadziej jeżdżę na polowania, strzelam niechętnie, bez emocji. Zacząłem wreszcie coś widzieć! Ale jeszcze niezbyt jasno – to było na razie wyraźniejsze przeczucie. Pojechałem jeszcze na dwa polowania – w maju i lipcu 1995 roku. W maju strzeliłem do słonki. Pamiętam: wieczorna cisza, wszystko niezwykle znieruchomiałe i ciche, daleko na horyzoncie pojawia się jedna jedyna słonka. Jak zaczarowana leci prosto nad moją głową. Podniosłem broń. Spadła na sosnę. Koledzy chwalą mnie za piękny strzał. A ja stoję odrętwiały. Martwy. Lipiec, najważniejsze polowanie w życiu. Wieczór, jasno. Zobaczyłem dwie sarenki w niskim owsie. Patrzyłem na nie z przyjemnością, skryty za drzewem. I nagle z żyta obok wybiegają dwa psy i pędzą prosto na nie. Pierwszy raz w życiu strzeliłem do psa. Raz i drugi. Poczułem swoje ciało, ważyło tonę. Powiedziałem do kolegi, z którym polowaliśmy razem tego dnia: „Ja już nie będę polował. Zawieź mnie do domu”. Nie zaprotestował. Wreszcie zobaczyłem wszystko. Całym sobą poczułem, jak strasznie dużo cierpienia zadałem innym istotom. Z najgłębszych źródeł we mnie usłyszałem – nie zabijaj. Nie rób tego. Bezgłośne, mocne – nie! Czy książka ma obalić mity łowieckie, takie jak choćby ten, że myśliwy najlepiej reguluje populacje zwierząt w lesie? Wielu ludzi godzi się milcząco i z niesmakiem na to całe zabijanie, ponieważ poddani myśliwskiej indoktrynacji sądzą, że „nie ma innego wyjścia”. Po przeczytaniu tej książki, poczują ulgę – zrozumiałe staną się dla nich przyczyny owego osobiście odczuwanego przez nich niesmaku. Już nie muszą się na to zgadzać i nie będą czuli się bezradni, słuchając argumentów o „rozregulowaniu przyrody”, „zimowym dokarmianiu” czy o „braku drapieżników”. Będą wiedzieli. Jeżeli weźmie się pod lupę koronne argumenty łowieckie, ujawnia się ich interesowna powierzchowność, nijak mająca się do tego, co w lesie i na polu widać gołym okiem. Wystarczy przestać wierzyć na słowo myśliwym i szeroko otworzyć własne oczy. Czy dzisiaj łowiectwo ma jakąkolwiek rację bytu? Właściwie nie wiadomo, co by się miało zdarzyć ze strony jeleni, dzików, zajęcy, dzikich gęsi, bażantów czy saren, gdyby ich nie zabijać. Czy zagrażałyby współczesnym ludziom w miastach i na wsiach? Nie znam badań naukowych, które wykazały niezbędność istnienia myślistwa w przyrodzie. Spróbujmy przywołać w wyobraźni obraz przeciętnego myśliwego i zobaczyć go w lesie, z ostrą bronią, strzelającego, później patroszącego sarnę, albo wwożącego do lasu przyczepę buraków cukrowych, pastewnych, kukurydzy, kalafiorów czy też kapusty. Gdy wyobrazimy sobie ten obraz lub zobaczymy go w rzeczywistości, odpowiedź brzmi: myślistwo nie ma żadnej racji bytu. Myślistwo jest niepotrzebne przyrodzie. Właściwie, komu jest potrzebne? Czy jest potrzebne jako zachowanie socjologiczne? To przetarty szlak dla mężczyzn, konwencjonalny. Można poddać się tym zrutynizowanym i sztywnym sposobom życia wśród polujących mężczyzn. Jeżeli nie przekracza się tych wytyczonych ściśle reguł – mężczyźni w tej grupie mogą czuć się w miarę bezpiecznie. Wsiąka się w tę konwencję szybko, bo ma rozbudowany system wzajemnych gratyfikacji, są zwyczaje i tradycje, hejnały, hierarchia ważności, przywileje, ważniejsi i mniej ważni, władcy i poddani, myśliwscy bogacze i biedacy, ekstra polowania z oprawą dla myśliwskiej „szlachty” i biedne koła łowieckie, obowiązkowe składki, legitymacje ze zdjęciem, zezwolenia na broń, święta i dyplomy, nagrody, medale i zawody strzeleckie, jedzenie dziczyzny, zjazdy i bale, stroje, psy i samochody, duży rynek handlowy. Są lepsi i gorsi myśliwi, orły i ofermy, trofea i wyceny, wyścig i rywalizacja, państwowa struktura z władzami krajowymi, sądy łowieckie i wyroki, obwody łowieckie, domki i domy myśliwskie, dziczyzna na imieninowym stole. I to wszystko w całkowicie męskim towarzystwie, wśród kolegów połączonych milczącą zgodą, że będą tej konwencji przestrzegać i podporządkują się jej prawom. I jeszcze broń! Mogę mieć w domu broń – dubeltówkę, bocka, sztucer, kniejówkę, ekspres, flower – całą gamę różnorodnego, zabójczego żelastwa. Do tego specjalna szafa na broń i amunicję, amunicja do zabijania tego, tego i tego, skóry, poroża, szable, piórka, noże, pasy, lornetki, lunety, plamki, latarki, ubrania, piersiówki, buty, czasopisma, zezwolenia na odstrzał z odpowiednią pieczątką, dokumenty. Broń się czyści, konserwuje, „trenuje z nią na sucho”, przestrzeliwuje, pokazuje i chętnie demonstruje innym. Do tego dochodzą weekendy poza domem – przecież poluję! Gdy ogarnie się to wszystko, dopiero można zobaczyć, jaki to ciężki wór bagażu! Ileż różnego rodzaju kosztownych przedmiotów trzeba mieć i ile czasu ze swojego życia poświęcić na polowanie! Trzeba też na to wszystko zarobić i tak zorganizować sobie życie w rodzinie i w pracy, by polowanie było możliwe. Gdy mężczyzna postanawia zostać myśliwym, to ten specyficzny bagaż musi dźwigać on i jego rodzina. Przez całe życie. Gdyby ktoś chciał rozstać się z polowaniem, musiałby tego całego bagażu jakoś się pozbyć. Chyba łatwiej umrzeć! A czy jest potrzebne społeczeństwom? Mam pewność, że dopóki będziemy zabijali zwierzęta – będziemy zabijali siebie nawzajem. Współczesne myślistwo jest obarczone wyjątkowym ciężarem – jest zabijaniem dla rozrywki. Ludzkość akceptuje to, że pewna jej część zabiera innym istotom życie w ramach hobby, czyli dla zabawy. No cóż, akceptuje również zabijanie innych, „obcych” ludzi. Nie rozumiem tego, rozpaczliwie tego nie pojmuję. We właśnie minionym wieku setki milionów normalnych ludzi zabiło setki milionów innych normalnych ludzi. Ta hekatomba robi się wyrazistsza, gdy zdamy sobie sprawę z tego, że dopiero w 1930 r. liczba ludzi na Ziemi przekroczyła dwa miliardy. To wzajemne, mordercze wyniszczanie trwa. Piąte przykazanie to wyschnięta na wiór, martwa atrapa – nie odnosi się do żadnych istot. Czy kultura łowiecka uczy szacunku do przyrody? Myśliwi często podkreślają, że chronią przyrodę… Myśliwskie „koronne argumenty” próbują przekonać ludzi, że zabijanie zwierząt wynika wyłącznie z konieczności. Że najważniejsze, to „hodowla”, „dokarmianie”, „regulacja”, że to z powodu braku drapieżników i że konieczna jest jakaś selekcja: „wedłu g mnie jesteś gorszy i dlatego cię zabiję”. „No… ta przyroda jest wspaniała…, a ten strzał to naprawdę ostateczność”. Każdy, kto choć trochę poznał to środowisko, miał okazję usłyszeć to całkowicie sprzeczne zdanie. Gdy polowałem, spotkania ze zwierzętami, do których nie mogłem strzelić, nie budziły we mnie emocji. Na chwilę zatrzymywałem się, by popatrzeć na łanię z cielakiem, ale po chwili ruszałem dalej, bo szukałem rogacza – jego chciałem zabić! Skupiałem się, tak jak reszta, głównie na dzikach, jeleniach i sarnach. Myśliwi nie są w stanie zrobić nicdla ochrony gatunków, które są zagrożone wyginięciem. Na gatunki zagrożone wyginięciem się nie poluje, a to dla myśliwych oznacza, że są one poza ich zainteresowaniem. Najwyżej mogą nie zabijać jakichś zwierząt. Pamiętam, jak na Żuławach z roku na rok spadała ilość zajęcy. W dwudziestu myśliwych, w jeden krótki zimowy dzień, zabijaliśmy ponad sto szaraków. Potem, z upływem lat, zaczęło ich być coraz mniej. Zabijaliśmy czterdzieści, trzydzieści, dziesięć, pięć. Zdarzało się, że polowanie przerywano w połowie dnia. Z nudów, bo padł jeden zając na dwadzieścia strzelb. I co? Przestaliśmy polować w następnym sezonie? Nie! Nie przyszło nam to do głowy, bo liczy się tylko polowanie. A gdyby coś nas tknęło w sprawie zaprzestania polowań, to co moglibyśmy zrobić, aby zahamować spadek liczby zajęcy? Nic! I dlatego chodziliśmy przez pół dnia za jednym zającem. W gruncie rzeczy przeczuwaliśmy też, że to, czy będziemy, czy nie będziemy ich zabijać, niczego nie zmieni. Byliśmy bezradni. Zajęcy będzie coraz mniej. Trzeba poczekać kilka lat, to potem będzie więcej. „Samo się zrobi”, bo to jest przyroda – i na to liczyliśmy, na cud natury. I tak się stawało – z latami zabijaliśmy dziesięć, dwadzieścia… Ale już nigdy sto. Ostatniego tura też ktoś zabił na polowaniu. Gdyby zdjąć embargo na odstrzał wilków – już po nich! Pewnego razu, w maju, siedzieliśmy wieczorem przy ognisku. Śpiewały ptaki – głównie kosy. Jeden z mężczyzn zapytał: „Ty, a co to za ptak tak śpiewa?”. Chodziło o pospolitego kosa. Mężczyzna, który pytał, był myśliwym. Czy ludzie z taką świadomością przyrody mogą coś dla niej zrobić? Ten człowiek usłyszał śpiew ptaka i zapytał. Teraz wie. Ilu myśliwych „nie usłyszy nawet kosa”? Odnoszę wrażenie, że większość myśliwych ma żenującą wiedzę przyrodniczą. W czasie, gdy chodziłem na kurs dla kandydatów na myśliwych, w programie nie było nawet okrucha wiedzy o wzajemnych współzależnościach i związkach w przyrodzie. Po co?! Zresztą, który z grona wykładowców byłby w stanie podjąć taki temat? To jest przecież kurs dla przyszłych myśliwych! Regulamin polowań, zwierzyna łowna, pies, broń, prawo łowieckie, ambony, statut – to były ważne tematy. Potem, już jako myśliwi, szliśmy z gładką i ostrą bronią do lasu i na pola, aby „utrzymywać równowagę przyrody”, „regulować populację”, „zastępować drapieżniki”, „selekcjonować”, „gospodarować zwierzyną łowną” i „dokarmiać”. Łowiectwo to spory biznes. Pewnie na własne oczy widziałeś, jacy ludzie polują. Czy to prawda, że myśliwymi są ludzie elit, którzy podczas łowieckich spotkań załatwiają różne interesy? Polują naprawdę różni ludzie, to przekrój całego społeczeństwa, a są w nim także elity. Lobby myśliwskie to bardzo poważna siła polityczna, skutecznie działająca na rzecz swoich interesów w imię wspólnej rozrywki. Ma bardzo mocne, głębokie powiązania, które są subtelnym, niewidzialnym, ale wręcz stalowym spoiwem tej społeczności. W Polsce, w czasie trwania kadencji sejmu 2001-2005 co szósty senator lub poseł był myśliwym. Wyobraźmy sobie, że taki myśliwy jest radnym, posłem, senatorem czy też ministrem w jakimkolwiek układzie politycznym. Co się zdarzy, gdy jakaś sprawa zagrażająca w jakikolwiek sposób myślistwu trafi na jego biurko? Innymi słowy: co się zdarzy, gdy coś lub ktoś zagrozi temu, co jest mu najbliższe i najdroższe? Pewien bardzo wówczas wpływowy minister, na posiedzeniu rządu dotyczącym parków narodowych, walczył jak lew o zmianę w projekcie ustawy wyrażenia „opinia” na „zgoda samorządów lokalnych”. Wywalczył! I premier nakazał wpisanie takiej zmiany do projektu ustawy. O co tu chodzi? O Puszczę Białowieską, w której ów człowiek ma leśny dom i właśnie tam poluje. Pozostawienie słowa „opinia” przybliża objęcie całej Puszczy prawami parku narodowego. Oznaczałoby to, że w ostatnim pierwotnym lesie na całym niżu europejskim, w Puszczy Białowieskiej, wyniszczanej od lat dwudziestych minionego stulecia przez Niemców i Anglików, a w obecnych czasach wyniszczanej z jakąś taką ponurą zaciekłością przez państwowe (!) przedsiębiorstwo, skończyłoby się wyrzynanie drzew i zabijanie żyjących tam zwierząt. Nie ma polowań! Wpisanie słowa „zgoda” do tej ustawy pozwala robić to w Puszczy Białowieskiej jeszcze przez wiele lat, bo łatwiej wywierać naciski na samorządowe władze lokalne, od których akceptacji, w takiej sytuacji prawnej, wiele zależy. W wyniku zapisu w ustawie, na losy tego reliktowego lasu wielki wpływ mają władze trzech puszczańskich gmin i Administracja Lasów Państwowych, która wyrzyna tam rocznie i wywozi grubo ponad 100 tysięcy metrów sześciennych (!) kłód różnych drzew. Żeby wywieźć taką masę drewna, z częstotliwością co dwadzieścia minut, różnymi drogami, wyjeżdża z Puszczy wielki pojazd załadowany „pod sufit” pniami. „Dziedzictwo Ludzkości” – taki napis widnieje nad bramą niedużego obszaru ochrony ścisłej w Puszczy Białowieskiej. Ironia czy co? Indianie mówią: „Wskocz w jego buty”. Gdybym był w sytuacji tego ministra – właśnie tak bym postąpił, ponieważ nie chciałbym tego całego, naprawdę poważnego zamieszania w życiu, związanego z poszukiwaniem nowego łowiska, sprzedażą jednego domu, szukaniem lub budową drugiego, przeprowadzką, poznawaniem nowych ludzi w kole łowieckim. O nie! Tylko nie to! Walczyłbym jak tygrys. Myśliwi na każdym „stołku” wiedzą, jak chronić swoje interesy. I nie muszą toczyć narad, ustalać strategii, podpisywać porozumień – wiedzą „sami z siebie” i w jednej chwili, co trzeba robić, ponieważ te sprawy dotyczą najbliższej ich ciału koszuli. Polują niemal sami mężczyźni. Jak myślisz, dlaczego tak jest? W swojej książce publikujesz rozmowy z żonami myśliwych – jakimi refleksjami dzieliły się z tobą? Polują mężczyźni, bo są fizycznie więksi i silniejsi od kobiet. Ale widziałem też ładną, uśmiechniętą, zadowoloną kobietę z zakrwawionymi rękoma przy patroszeniu sarny. Lecz przyznać trzeba, że to rzadkość. Całe szczęście niewielu kobietom robi się taki niezrozumiały „przekręt” w głowie. Niektóre z nich obecne są w myśliwskim sposobie życia w inny sposób, inaczej wspierają myślistwo. W jaki sposób? Widzę ważny, wspierający myślistwo udział kobiet. Żony myśliwych mają na stole dziczyznę, robią uczty imieninowe czy inne. Czują się wtedy lepsze od innych kobiet. Wiem to z ich relacji. Są również, tak jak wielu innych ludzi, uwiedzione przez tę przebogatą retorykę myśliwską. Pewnie też odzywa się w tym jakiś kobiecy atawizm, zgodnie z którym poczucie wartości samicy wzrasta, jeżeli została wybrana przez samca zwycięzcę. „Zwycięzcę”, ponieważ w tej konwencji przyjmuje się, że gdy zakatrupiłeś z karabinu jakiegoś zwierzaka – „jesteś gość”. Kobiety dając takie potwierdzenie swoim męskim partnerom życiowym – współuczestniczą w reperowaniu, nienajlepszego zazwyczaj, męskiego samopoczucia. Grają w jego grę, przyjmują nie dla nich napisany scenariusz za swój – i wierzą w niego, jakby był ich. Znam kobietę, która zorganizowała to hobby mężowi, była reżyserem wszystkiego. Zbudowała nawet paśnik, który on miał postawić w ramach wymogów podczas stażu myśliwskiego. Myśliwi chcieliby być widziani przez kobiety jako osoby bardziej męskie, obdarzone szczególnymi umiejętnościami, których inni nie mają. Roztaczają wokół siebie aurę, że umieją robić coś, czego wielu mężczyzn nie potrafi, że trzeba być naprawdę nie byle kim, takim „stuprocentowym facetem”, żeby polować. Chcieliby także, żeby kobiety ich za to podziwiały, co jest dosyć ryzykowne, bo znam kobiety, dla których fakt, że mężczyzna jest myśliwym, dyskwalifikuje go w ich oczach. Myśliwi chcą być postrzegani jako tak zwane jurne chłopy. Zapewne podobają się niektórym kobietom w tym maskującym stroju i odpowiednim kapelusiku na głowie, z karabinem na plecach i innymi gadżetami – terenowy samochód dobrej marki jest bardzo pożądany. Mój ojciec nie żyje już ponad dwadzieścia lat, a moja matka niedawno powiedziała: „Tak naprawdę, to życie z myśliwym było marne. Pewna część pieniędzy, nie wiadomo jaka, szła na polowanie – na to zawsze się znalazły. Ojca prawie nigdy nie było w domu. Ja byłam ciągle sama i to nie było dobre życie”. Moja mama ma 84 lata. Nigdy do tej pory tego nie powiedziała. Od kilku lat zaangażowałeś się w działania dla ochrony Puszczy Białowieskiej i ochrony drzew przydrożnych i miejskich. Dlaczego Twoim zdaniem warto chronić przyrodę? Choćby dlatego, że jest piękna! Nie istnieje inne piękno na Ziemi. Jak można nie chronić piękna wszelkiego istnienia? Wczoraj koleżanka opowiadała o swojej miesięcznej włóczędze po Kubie. Tam jest brzydko, bo zniszczona jest przyroda. Lesistość 11% – kiedyś prawie 100%. Wszystko zostało wycięte dla założenia plantacji trzciny cukrowej. Wszędzie, gdzie zniszczona jest przyroda – jest brzydko, całe istnienie, łącznie z ludźmi, źle się tam czuje, choruje. Niszczenie przyrody, poszerzanie urbanistycznej brzydoty wokół nas, śmieci, niestaranność życia i jedzenia, plaga naszych czasów, czyli „niemanie czasu”, o której myślę, że jest jedną z głównych chorób cywilizacyjnych, degenerujących życie na wszystkich poziomach – to wszystko razem wzięte, ma dramatyczny wymiar. Źródło tej hekatomby bije wewnątrz każdego z nas i każdy z nas ma w tej osobistej, intymnej sprawie coś poważnego do zrobienia. To nie jest jakaś mała gra – w tej najważniejszej grze naszego życia chodzi o najgrubszą zwierzynę! Nauczyciele duchowi mówią, że wszystko jeszcze jest możliwe, naprawdę nie wiadomo w jakim kierunku to się potoczy. Jest takie powiedzenie: „Nawet na dzień przed końcem świata warto zasadzić drzewo”. Sensei Sunya Kjolhede opowiedziała kiedyś anegdotę, która kilka razy wydobyła mnie z przygnębiającego zniechęcenia: Zenon Kruczyński „Premier Winston Churchill u schyłku swojego życia został zaproszony na uroczystość do college’u, do którego w młodości uczęszczał i z którego został wydalony za brak postępów w nauce. Miał wygłosić mowę do młodych abiturientów. Gdy przyszedł na to czas, podniósł się ze swego miejsca i… długo milczał… W końcu chrapliwie przemówił: — Nie poddawajcie się… nigdy! Usiadł, ciężko oddychał… Po paru chwilach wstał znowu, zrobił krok do mikrofonu i powiedział: — Nigdy się nie poddawajcie! I usiadł. To był koniec mowy”. Dziękuję za rozmowę. Zenon Kruczyński – ur. w 1950 r. w rodzinie myśliwskiej, podtrzymywał tradycję rodzinną przez kilkadziesiąt lat. Przestał polować w wieku dojrzałym. Obecnie, podążając ścieżką swoich wieloletnich zainteresowań i wykształcenia, zajmuje się prowadzeniem wraz z pracownią psychologiczną „Makami Nature” warsztatów rozwoju osobistego „Energia w działaniu” i autorskich warsztatów „Wgląd w relację pomiędzy ludźmi a zwierzętami”. Jest współpracownikiem Instytutu Psychoimmunologii w Warszawie. Czynnie zaangażowany w działania na rzecz środowiska. Ma żonę i dwoje dzieci. Wegetarianin, praktykuje zen. Polowanie na dziki to prawdziwe wyzwanie.Zwierzęta te odznaczają się szczególną wrażliwością i potrafią wyczuć zagrożenie z bardzo daleka, dlatego warto wiedzieć, w jaki sposób najskuteczniej na nie zapolować. Gęsty las, teren łowiecki i doświadczony myśliwy posiadający przy sobie odpowiednie akcesoria do polowania to gwarancja łowów zakończonych sukcesem. Efektywne

Związek Myśliwych Rumuńskich regionu Sibiu bardzo gościnnie przyjmuje naszych myśliwych w łowisku. Piękne górskie polowania organizowane są z podchodu, z zasiadki a także przy pomocy pędzeń nawet dla małych 5-6 osobowych grup myśliwych. Piękne trofea rogaczy, jeleni są regularnie pozyskiwane (rogacze poniżej 300g uważane są za mało interesujące, dopiero powyżej 400g zasługują na uwagę; byki do 7kg maja te sama opłatę ze odstrzał, trofea o wadze powyżej 10 kg nie należą do rzadkości). Polowanie na niedźwiedzia odbywa się na nęciskach, w nocy, z ambony, lub również przy pomocy pędzeń. Polowanie na wilka udaje się w 60%, pozostaje jednak trudne, ze względu na zwyczaje bytowe tego drapieżnika. Zakwaterowanie w hotelu w Sibiu, pokoje komfortowe, a posiłki bardzo smaczne !!! Wymagane formalności: Paszport, pozwolenie na polowanie, europejska karta posiadacza broni, zaproszenie przez rumuńskie ministerstwo, ubezpieczenie OC. Żadne szczepienie nie jest obowiązkowe.. DOBRZE WIEDZIEĆ: Stolica: Bukareszt Nie ma różnicy czasowej.

Pierwszy raz nagrywałem kamerą noktowizyjną za stosunkowo niską cenę. poniżej macie link. https://taniepolowanie.pl/pl/p/Noktowizor-PARD-NV-019-monokular-ob Wielkopolska: Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać polowań? DZIAŁAJ TERAZ, zostało mało czasu! Chcesz pozbyć się myśliwych z własnej ziemi? Obawiasz się o bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich? Przeszkadza Ci, jak samochody terenowe rozjeżdżają twój las... 4 grudnia 2020, 11:28 ASF w województwie łódzkim. Rzeź dzików, tak politycy PiS walczą z ASF. Myśliwi zabiją 3 tys. dzików. Polowania na dziki Polowania na dziki w regionie łódzkim. Będą zabite 3162 dziki, to prawie 30 zwierząt dziennie. Tak wygląda walka z ASF w województwie łódzkim. Wojewoda łódzki... 20 lutego 2020, 8:50 Myśliwi zabiją ponad 3 tysięcy dzików na polowaniach. Rzeż dzików, tak politycy PiS walczą z ASF. Polowania na dziki w województwie łódzkim Podczas polowań na dziki w regionie łódzkim do 31 maja mają zostać zabite 3162 dziki. Tak wygląda walka z ASF w województwie łódzkim. Wojewoda łódzki Tobiasz... 14 lutego 2020, 20:13 W Sopocie w dalszym ciągu będą polowania na dziki. Prezydent miasta Jacek Karnowski interweniował, ale nic nie wskórał Prezydent miasta Sopotu Jacek Karnowski wyraził swój sprzeciw przeciw polowaniom na dziki w lasach należących do miasta, jednak Nadleśnictwo Gdańsk nie... 3 grudnia 2019, 15:47 „To dla dobra dzików”. Ekolodzy uniemożliwili organizację polowania w Borkach na Lubelszczyźnie Borki (woj. lubelskie). Trwa ostatni weekend skoordynowanych polowań na dziki. W sobotę rano, w pobliżu miejscowości Borki, zebrali się myśliwi, którzy chcieli... 29 stycznia 2019, 10:04 W sobotę w Zielonej Górze i okolicach odbędą się zbiorowe polowania na dziki. Do lasu lepiej nie wchodzić W sobotę, 19 stycznia, odbędą się zbiorowe wielkoobszarowe polowania na dziki – zapowiadają myśliwi. W Zielonej Górze i okolicy organizują je trzy koła... 18 stycznia 2019, 13:00 ZIELONA GÓRA. Psy myśliwskie pogryzły psa na spacerze. Mieszkańcy nic nie wiedzieli o polowaniu. "To skandal, że to się dzieje pod oknami" - W lesie na skraju naszej miejscowości psy myśliwskie pogryzły psa na spacerze - zaalarmowała nas Czytelniczka z Zielonej Góry Raculi. Zdarzenie miało miejsce... 15 stycznia 2019, 14:28 Wybicie dzików lekiem na ASF. Bioasekuracja? „Durny wymysł” W sobotę w całej Polsce rusza zmasowany odstrzał dzików. To pomysł rządu na walkę z ASF 11 stycznia 2019, 11:35 Pierwsze polowania na dziki w tym roku już się odbyły. Następne w ten weekend Wielkopolska: Pierwsze polowania na dziki w tym roku już się odbyły. Następne w ten weekend 10 stycznia 2019, 15:18 W Polskim Związku Łowieckim wyjaśniają, że nie zaplanowali zabicia ponad 200 tysięcy dzików W Polskim Związku Łowieckim wyjaśniają, że nie zaplanowali zabicia ponad 200 tysięcy dzików 10 stycznia 2019, 13:32 W najbliższy weekend zginą dziki na Dolnym Śląsku. Taki sposób na walkę z ASF W najbliższy weekend także na naszym terenie ruszą masowe polowania na dziki. Będą zabijane w całym kraju. To taki sposób na walkę z ASF 9 stycznia 2019, 15:55 NOWE Urolog w Świebodzicach na NFZ. Terminy - stan na Chcesz dostać się na wizytę do Urologa możliwie, jak najszybciej? Przedstawiamy listę placówek, gdzie terminy oczekiwania na wizytę do lekarza w Świebodzicach... 1 sierpnia 2022, 23:38 NOWE Dermatolog w Świebodzicach na NFZ. Terminy - stan na Zwykle na wizytę u specjalisty trzeba sporo czekać. Jak długo trzeba czekać na termin do Dermatologa w Świebodzicach? Sprawdź naszą listę, by dowiedzieć się,... 1 sierpnia 2022, 23:38 NOWE Kolejki do Kardiologa na NFZ w Świebodzicach. Dane na Chcesz dostać się na wizytę do Kardiologa możliwie, jak najszybciej? Przedstawiamy listę placówek, gdzie terminy oczekiwania na wizytę do lekarza w... 1 sierpnia 2022, 23:38 NOWE Dentysta w Wieliczce na NFZ. Terminy - stan na Zwykle na wizytę u specjalisty trzeba sporo czekać. Jak długo trzeba czekać na termin do Dentysty w Wieliczce? Sprawdź naszą listę, by dowiedzieć się, gdzie na... 1 sierpnia 2022, 23:38 NOWE Co nowego u modelki Anji Rubik? Sprawdzamy jej Instagram Anja Rubik to światowej klasy modelka. Anja jest również projektantką mody, prezenterką telewizyjną oraz działaczką społeczną. Na jej Instagramie możemy śledzić... 1 sierpnia 2022, 23:36 NOWE Kolejki na NFZ do Psychologa w Wieliczce. Stan na Chcesz dostać się na wizytę do Psychologa możliwie, jak najszybciej? Przedstawiamy listę placówek, gdzie terminy oczekiwania na wizytę do lekarza w Wieliczce są... 1 sierpnia 2022, 23:35 NOWE Kolejki do Pulmonologa na NFZ w Wieliczce. Dane na Jak długo trzeba czekać na wizytę do Pulmonologa w Wieliczce? Przedstawiamy listę ośrodków, gdzie dostaniesz się do lekarza najszybciej na NFZ w pobliżu swojego... 1 sierpnia 2022, 23:35 NOWE Kolejki NFZ Milanówek: terminy leczenia i czas oczekiwania do lekarzy na W jaki sposób sprawdzić, gdzie najkrócej czeka się do lekarza w Milanówku? Mamy takie informacje. Zdrowie jest najważniejsze, dlatego nie warto czekać. I... 1 sierpnia 2022, 23:34 NOWE Endokrynolog na NFZ w Wieliczce. Dane aktualne na Sprawdź Jak długo trzeba czekać na wizytę do Endokrynologa w Wieliczce? Przedstawiamy listę ośrodków, gdzie dostaniesz się do lekarza najszybciej na NFZ w pobliżu... 1 sierpnia 2022, 23:34 NOWE Kolejki na NFZ do Laryngologa w Wieliczce. Stan na Zwykle na wizytę u specjalisty trzeba sporo czekać. Jak długo trzeba czekać na termin do Laryngologa w Wieliczce? Sprawdź naszą listę, by dowiedzieć się, gdzie... 1 sierpnia 2022, 23:32 NOWE Urolog na NFZ w Wieliczce. Dane aktualne na Sprawdź Zwykle na wizytę u specjalisty trzeba sporo czekać. Jak długo trzeba czekać na termin do Urologa w Wieliczce? Sprawdź naszą listę, by dowiedzieć się, gdzie na... 1 sierpnia 2022, 23:31
Na Facebooku trwa też akcja zmiany zdjęcia profilowego na portret dzika . "To nie dziki, ale myśliwi przenoszą wirus ASF". Rozmowa z Robertem Mysłajkiem o eksterminacji dzików
Około 300 dzików zostanie odstrzelonych w Szczecinie do końca tego roku. Miasto podpisało umowę w tej sprawie. Działania obejmą głownie obrzeża miasta - Głębokie, Skolwin czy Słoneczne, ale także Gumieńce oraz Pomorzany. Z tych miejsc najczęściej płyną zgłoszenia o szkodach, jakie wyrządzają te ssaki - mówi Paulina Łątka z Urzędu Miasta w Szczecinie. - Mamy dosyć dużo zgłoszeń, że dziki pojawiają się na osiedlach, ogrodach działkowych, parkach czy na cmentarzu. Stąd działania zmierzające do ograniczenia populacji dzików na terenach miejskich - mówi Łątka. Zgłoszenia o tym, że ssaki spacerują po osiedlach, przyjmowane są na Skolwienie czy Głębokim. - Jeżeli jest ich za dużo i powodują szkody, no to chyba raczej dobrze. Ale to trzeba jakoś weryfikować. - Na obrzeżach to jest bardzo poważny problem. Jak przychodzą w dzień, to może być zagrożenie dla ludzi - mówią mieszkańcy. Wszelkie działania były ustalane i omawiane z Polskim Związkiem Łowieckim. Umowę na odstrzał miasto podpisało z dwiema firmami oraz z indywidualnymi myśliwymi, którzy prowadzą te działania w obszarach leśnych. Wataha wyrusza na polowanie o zmierzchu i najaktywniejsza jest do północy. Jeśli polowanie zakończy się sukcesem, wataha wraca na miejsce stałego pobytu, gdzie następuje podział łupów. Jeśli jednak nie uda się upolować zdobyczy, wilki mogą podjąć kolejną próbę polowania, zazwyczaj przed świtem.
Niemcy. Mają już ASF koło swojej granicy, w polskim województwie lubuskim ale rząd landu Nadrenii Północnej – Westfalii, położonego w sachodniej części Niemiec przygotowuje się już na sytuację wyjątkową, opracowując projekt szczególnego prawa łowieckiego dotyczącego polowań na dziki i mocno przypominającego polskie przepisy, które były krytykowane w roku ubiegłym, również i na tej stronie w oraz porównywane do eksterminacji. Nawiasem mówiąc, po upływie roku czasu nikt już nie ma podobnych obiekcji, chociaż efekty polowań na dziki w Polsce jako metoda zwalczania ASF, upoważniałyby do tego. Nadrenia Północna – Westfalia proponuje wprowadzenie: – używanie śrutu, nawet w sytuacjach gdy nie powoduje rany śmiertelnej – użycie amunicji ołowiowej, mimo iż została ona zabroniona kilka lat wcześniej – stosowanie pułapek, zarówno ma pojedyncze sztuki jak jak i na całe watahy – zezwolenie na używanie noktowizorów i przenośnych reflektorów – zniesienie przepisu zabraniającego polowania w odległości do 300 m od miejsca dożywiania zwierzyny – pozwolenie na odstrzał loch prowadzących warchlaki O przygotowaniach niemieckich związanych z zapobieganiem ASF pisaliśmy na Monitorze w Przykład pułapki na całe watahy dzików pokazuje amerykańskie video Szwecja W połowie grudnia 2019 przeprowadzono w okolicy miasta Norrköping (135 km na południe od Sztokholmu) „manewry” kryzysowe, mające na celu gotowość „bojową” w przypadku pojawienia się wirusa ASF w Szwecji. Użycie słownictwa wojskowego wskazuje na wagę ekonomiczną podobnej sytuacji ale czy podobna gotowość pomoże w zwalczeniu podobnej epidemii, to zobaczymy. Położenie geograficzne Szwecji i niemożliwość fizycznego dotarcia ewentualnie zarażonych dzików na teren Szwecji (wspólna lądowa granica z Finlandią leży na północy, poza zasięgiem populacji dzika) wskazuje logicznie iż ASF może być przeniesiony do Szwecji tylko przez człowieka a nie dziki. Nie jest to zresztą tajemnicą dla szwedzkich myśliwych polujących w Polsce czy w krajach nadbałtyckich, bo SVA, szwedzki państwowy instytut weterynaryjny wydał przed rokiem obowiązującą instrukcję dotyczącą zasad higieny w podobnych sytuacjach. Jest to dezynfekcja kół samochodu, odzieży i butów, broni i towarzyszących psów (specjalny typ szamponu). Dlaczego więc wybijamy dziki skoro my, sami ludzie, rozszerzamy chorobę ASF? Takie pytania trzeba stawiać, moim zdaniem. Niemniej jednak populacja dzików powinna być utrzymywana na odpowiednim poziomie i polowania na nie odgrywają dużą rolę. Jak na razie nie doszło w Szwecji do tak drastycznych zmian w prawie łowieckim, zmian dotyczących dzików, jak w kraju czy ewentualnie w Niemczech, ale popularność zdobywa nowy sposób polowań, który można nazwać zbiorową zbiorówką. Jest to po prostu polowanie zbiorowe na terenie kilku kół łowieckich z udziałem myśliwych z tych kół. Przykładem może być niedawne, styczniowe polowanie w okolicy Pålsboda w południowej Szwecji, na obszarze około ha, w którym uczestniczyło ponad 100 myśliwych, mających do pomocy psy oraz internet (specjalna aplikacja). Trzeba przyznać jednak że efekt nie był specjalnie imponujący, a raczej odwrotnie, bo padło tylko 15 dzików. Inną metodą polowań na dziki dopasowaną już do ryzyka ASF, jest ich przeprowadzanie w okolicach parkingów na których zatrzymują się zagraniczni kierowcy oraz turyści i na których pozostawiają odpady żywnościowe. Jest to część planu kryzysowego i w jakim stopniu może być ona przeprowadzona w praktyce, to inna sprawa, jako że podobnych parkingów jest na terenie Szwecji tysiące. No ale na papierze wygląda to ładnie. Ogółem odstrzelono w Szwecji w roku łowieckim 2017/2018 rekordową ilość dzików. Dania Duńskie obawy przed epidemią ASF mają swoje źródło w znaczeniu hodowli świń oraz eksportu wieprzowiny w gospodarce tego kraju. O najbardziej spektakularnym pomyśle Duńczyków, siatce na granicy duńsko-niemieckiej, pisaliśmy na Monitorze w oraz na Facebook w Czy ten płot przeszkodzi dzikom niemieckim, tym ewentualnie zarażonym, w przejściu (czy przepłynięciu, co jest bardziej prawdopodobne) do Danii, pokaże czas, ale myślę że najważniejszym dla Duńczyków jest pokazanie płotu importerom wieprzowiny. Polowania zredukowały też mocno populację duńskich dzików, nigdy zresztą specjalnie dużą i aktualnie jest ich tylko od 50-100 sztuk. Norwegia W Norwegii dziki pojawiły się stosunkowo niedawno i ocenia się że jest ich od 400 do 1200 sztuk. Urzędy państwowe Mlijødirektoratet i Mattillsynet opracowały plan działania mający na celu maksymalne ograniczenie rozszerzania się dzików na terenie kraju. Czasopismo Skog pisze: Największym problemem jest dla nas zupełnie odmienna polityka Szwedów dotycząca dzików. Eksplozyjny rozwój populacji dzików w Szwecji jest efektem świadomego dożywiania tych zwierząt a szwedzka gospodarka łowiecka jest po prostu zwykłą hodowlą dzikiej zwierzyny. – Dlatego zupełnie nierealistycznym byłoby stwierdzenie że nie będziemy mieć dzików na naszych polach i w lasach, mówi Vidar Holthe z Norges Skogeierforbund. Możemy jedynie utrzymywać ich populację na ograniczonym poziomie poprzez efektywniejsze polowania i używanie pułapek. Norwegom z ich wygodnym geograficznym położeniem przychodzi łatwo zwalić winę na szwedzkiego sąsiada, co na ogół zresztą chętnie robią, za pojawianie się w ich kraju pewnych gatunków zwierzyny takich właśnie jak dziki czy wilki lub rosomaki. Na te dwa drapieżniki polują i zarzucają swoim sąsiadom opieszałość pod tym względem, z czym zgadza się zresztą wielu Szwedów a zwłaszcza Saamowie hodujący renifery. Finlandia Naturresursinstitutet Luke i czasopismo Jägaren opublikowały dane dotyczące populacji dzików w Finlandii. Było ich od 1500 do 2650 sztuk na początku 2019 roku. Najgęściej „zadziczone” były tereny wzdłuż wschodniej granicy z Rosją, od Parikkala do Vederlax oraz od Pyttis do Sibbo wzdłuż wybrzeża Zatoki Fińskiej. Fińskie ministerstwo rolnictwa i leśnictwa opracowuje aktualnie nowe przepisy prawa łowieckiego umożliwiające polowanie na dziki przy pomocy pułapek. Już wcześniej dozwolone było przynęcanie dzików do ogrodzonych nęcisk a następnie odstrzał wybranych sztuk, ale ta metoda nie była szczególnie efektywna, mówi Ohto Salo, specjalista od zwierzyny dzikiej w Savolax. – Robiliśmy podobne próby ale bez specjalnego rezultatu. Dzik jest inteligentnym zwierzęciem i trudno go oszukać poprzez takie nęciska. Ogrodzenia są poza tym drogie, to przecież nie jest siatka dla kur i koszty łatwo przekraczają tysiące euro. Nie mamy też u nas w Finlandii doświadczenia i wiedzy z takim typem polowania. Moim zdaniem najlepsze jest tradycyjne polowanie z bronią. Finowie, podobnie jak i Szwedzi obawiają się pojawienia wirusa ASF ale równocześnie rosną im szkody rolne wyrządzane przez dziki, szkody za które fińscy rolnicy nie otrzymują odszkodowania. Szkody rolne wyrządzane przez łosie czy jelenie pokrywane są w Finlandii z opłat za polowania licencyjne na tą zwierzynę a ponieważ polowanie na dziki nie wymaga tego typu pozwoleń to rolnik pozostaje bez odszkodowania. – Nie sądzę aby Państwo znalazło pieniądze na podobne dopłaty, mówi Ohto Salo, najpewniejszą metodą jest więc ograniczanie szkód poprzez wzmożone polowania. Polowanie na dziki jest dozwolone okrągły rok, wyjątkiem są tylko lochy prowadzące warchlaki. Belgia Belgia jest klasycznym przykładem na pojawienie się wirusa ASF poprzez „przeskoczenie” z kraju do kraju przy pomocy człowieka a nie dzikiej zwierzyny. Ludźmi byli, według spekulacji belgijskiej prasy, turyści czy kierowcy tirów z tzw. Europy wschodniej, pozostawiający odpady żywnościowe na parkingach, myśliwi powracający z polowań w tej części Europy czy wreszcie żołnierze belgijscy uczestniczący w manewrach NATO. Żadna z tych teorii nie została udowodniona ale faktem jest że wirus ASF i w ślad za tym martwe i zarażone dziki pojawiły się w południowym regionie Belgii, Walonii. Pisaliśmy o tym w Jak wygląda sytuacja dzisiaj, po upływie prawie półtora roku, od września 2018 roku? Rząd regionu walońskiego zakłada że do końca marca 2020 roku zakończy akcję oczyszczania terenu z zarażonych dzików. Według stanu na 8 stycznia 2020 roku przeprowadzono 4568 analiz weterynaryjnych tusz dzika, znalezionych martwych lub odstrzelonych i w tej ilości stwierdzono 831 tusz zarażonych wirusem ASF. Teren leśny ze strefą tzw. rdzeniową, tej najbardziej zagrożonej z trzech stref i o powierzchni ha jest w dalszym ciągu zamknięty dla ruchu pieszego, rowerowego i samochodowego. Jak na razie nie stwierdzono w Belgii przypadków zaatakowania przez wirus ASF hodowli świń domowych. W sezonie łowieckim 2020-2021 celem myśliwych walońskich ma być likwidacja (éradication) wszystkich dzików na terenie trzech stref z wirusem ASF. W przypadku braku efektów mogą spodziewać się oni twardego traktowania przez rząd regionu Walonii pisze W pozostałych regionach Belgii, Brukseli i Flandrii , oraz we Francji, polowania na dziki zostały zintensyfikowane i traktuje się je jako zaporę i tamę przeciw wirusowi ASF. Francja Przepisy dotyczące polowań na dziki we Francji różnią się od aktualnych polskich tym iż nie są jeszcze szczególnymi z uwagi na wirus ASF. Jeszcze, należy dodać, bo specyficzne sytuacje związane z chorobami dzików zagrażających zwierzętom hodowlanym, są uwzględnione w przepisach aktualnych. Poluje się więc na dziki w określonym sezonie łowieckim, określoną amunicją, określonym typem broni, lochy z warchlakami są nietykalne, innymi słowy porównywalnie z Polską przed rokiem 2019. Jest jednak kilka różnic, dziki mogą być umieszczone, od roku 1988, na liście zwierząt szkodników, można w pewnych sytuacjach polować na nie z łukiem, poluje się również konno z psami no i każdy rolnik ma prawo odstrzelić dziki w sytuacjach gdy wyrządzają szkody na jego włościach, pod warunkiem zgody prefekta departamentu lub mera gminy, w okresie sezonu polowań na nie. Pułapki na dziki są zabronione. Bardziej dokładnie można zapoznać się z francuskimi przepisami polowań na dziki w W sezonie 2016/2017 myśliwi francuscy, w liczbie 1,2 mln osób, upolowali dzików (statystyka USA Dziki i szkody przez nie wyrządzane są również tematem artykułu w New York Times. W zasadzie są to dzikie świnie, hybrydy pomiędzy świniami domowymi przybyłymi do Ameryki Północnej razem z kolonistami w wieku XVI i XVII a dzikami europejskimi hodowanymi w celu polowania na nie i wypuszczonymi do przyrody kanadyjskiej przez Kanadyjczyków w latach 80-tych poprzedniego stulecia. W stanie Montana, przy granicy z Kanadą, dzikie świnie traktowane są niemalże jako groźni najeźdźcy, jedzący w zasadzie wszystko na swojej drodze i nie obawiający się ludzi. Jest ich już 6 mln sztuk na terenie 38 stanów USA a ulubionym stanem jest Teksas, gdzie żyje ich około 3 mln sztuk. 22 listopada 2019 roku zabiły one mieszkankę Teksasu, która wyszła do pracy na swojej roli wcześnie z rana i uważane są za najbardziej szkodliwy gatunek inwazyjny w Stanach Zjednoczonych, pisze New York Times. Są one nosicielami 32 różnych chorób, gruźlicy u bydła, brucelozy i leptospirozy, nie atakują na ogół ludzi ale niszczą plony rolne, siedliska ptaków i płazów i wywołują katastrofy samolotów poprzez buchtowanie na lądowiskach. Razem coroczne szkody obliczane są na wartość 1,5 mld dolarów USA. Uff, niemało… Co będzie gdy pojawi się tam wirus ASF? Amerykanie w każdym razie zanotowali sukces na polu farmaceutycznym, opracowując szczepionkę przeciw wirusowi ASF. (Można powiedzieć że jak zwykle są bardzo efektywni w pobliżu miliardów dolarów…) Twórcami są badacze związani z amerykańskim departamentem rolnictwa a szczepionka oparta jest na wirusie pobranym w Gruzji, tym właśnie który zagraża świniom i dzikom europejskim. Douglas Gladue badacz przy Agricultural Research Service jest pełen entuzjazmu po pierwszych próbach i ma nadzieję na przekształcenie szczepionki w duży sukces handlowy. Ten sukces jest pewny dla producenta takiej szczepionki, ale amerykańskie próby są w dalszym ciągu tylko na etapie początkowym. Temat dzika powinno się zakończyć odnotowaniem przejścia w polskim Senacie tzw. Specustawy. Jest ona, jak na razie, najbardziej radykalna w krajach UE w temacie walki z wirusem ASF i może przynieść zupełną eksterminację tego gatunku w Polsce. Pożytecznego dla polskich lasów i polskich leśników, którzy jednak nie wzięli dzika w obronę. Szkoda.
Support RoeStalker - become a Patron!https://www.patreon.com/roestalker Apologies to all of you waiting for the new video. It has been a while since I posted

Hodowla Zwierząt ASF Data publikacji Na posiedzeniu podkomisji stałej do spraw monitoringu zwalczania Afrykańskiego Pomoru Świń oraz innych chorób zakaźnych zwierząt gospodarskich ministerstwo klimatu i środowiska przedstawiło informację dotyczącą na temat wykonania planu odstrzału dzików w poszczególnych obwodach łowieckich. Ponad 4 mln polowań na dziki w 2021 roku? W obecnym łowieckim roku gospodarczym 2021/2022 (trwającym od 1 kwietnia 2021 r. do 31 marca 20022 r.), w okresie od 1 kwietnia do 31 grudnia 2021 r. w obwodach łowieckich dzierżawionych i zarządzanych przez Polski Związek Łowiecki pozyskano 215 282 szt. dzików, w tym 119 839 szt. w ramach odstrzału sanitarnego. W okresie od 1 kwietnia do 31 grudnia odbyło się 4 073 827 polowań indywidualnych i wykonywanych odstrzałów sanitarnych. Ponadto od 25 października do 23 stycznia odbyło się 22 524 polowań zbiorowych, w których wzięło łącznie udział 400 951 osób (myśliwi, naganiacze, podkładacze z psami, obsługa polowania) oraz 50 653 psów myśliwskich. - Zauważyliśmy, że teraz myśliwi muszą częściej wyjść w teren, żeby pozyskać tą samą ilość dzików. Są miejsca, gdzie widzimy wyraźny spadek populacji. Widoczne jest to zwłaszcza po ilości wypłaconych odszkodowań. Ta ilość również spada. Ale jest jeszcze wiele do zrobienia – mówił w Sejmie wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka. Zobacz także Przedstawiciel rządu przypomniał, że Główny Lekarz Weterynarii wyznaczył 7 powiatów o największym zagęszczeniu hodowli trzody chlewnej, gdzie odbywały się dodatkowe polowania. Jak jest realizowany odstrzał dzików w OHZ? Przedstawiciel Lasów Państwowych przekazał informację dotyczącą kontroli populacji i odstrzału dzików w Ośrodkach Hodowli Zwierząt. Tereny OHZ-ów stanowią 4% powierzchni obwodów łowieckich w Polsce, a odstrzelono tam 9% wszystkich dzików. - Działania służby leśnej są bardzo intensywne. Te dziki są strzelane w dużej ilości – mówił Jan Błaszczyk, główny łowczy Lasów Państwowych, który zauważył, że w na terenie niektórych OHZ-ów trudno jest spotkać dziki. Dotyczy to np. dyrekcji regionalnej: białostockiej, szczecińskiej i zielonogórskiej. Do 31 grudnia w OHZ pozyskano ponad 15 tys. sztuk dzików, z tego 7 tys. w ramach odstrzału sanitarnego. Lech Antoni Kołakowski, wiceminister rolnictwa i pełnomocnik rządu do spraw działań związanych z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń, podziękował za dotychczasowe działania myśliwych. – Ja cieszę się z tych działań. Jednak będę bardzo prosił o wielką odpowiedzialność i kontynuowanie tych dobrych działań. Niestety dzik jest jednym z głównych wektorów ASF a trzoda chlewna jest w wielkim kryzysie – mówił wiceminister L. Kołakowski. ASF w drodze na Zachód Z danych Głównego Inspektoratu Weterynarii wynika, że w 2022 r. wykryto już 202 ogniska u dzików (253 sztuki). Najwięcej na Dolnym Śląsku (79), potem w południowo- zachodniej części województwa warmińsko-mazurskiego (44), województwo wielkopolskie (34) oraz województwie zachodniopomorskim (16) i podkarpackim (12). W większości były to sztuki padłe (149) oraz odstrzelone (102). – Mamy do czynienia z niepokojącym rozwojem sytuacji w Niemczech. Tam jest już w tym roku 109 ognisk u dzików. Zasięg terytorialny szczególnie w Saksonii rozszerza się na Zachód – mówił w Sejmie Krzysztof Jażdżewski zastępca Głównego Lekarza Weterynarii, który wyraził nadzieję, że w rozpoczynającym się 1 kwietnia roku łowieckim 2022/2023 liczba dzików przeznaczonych w odstrzałów w ramach planów łowieckich zostanie podwojona. - Wtedy będziemy mogli nieco zejść z odstrzałem sanitarnym. Wojewodowie czy powiatowi lekarzy weterynarii ten odstrzał sanitarny będą traktować punktowo tam, gdzie to jest istotne – kontynuował K. Jażdżewski. Jakie są przewidywane zmiany w walce z ASF? Krzysztof Jażdżewski poinformował także, że MRiRW przeznaczyło środki na zakup 500 nowych chłodni do punktów przetrzymywania tusz. MRiRW zamierza także umożliwić prace powiatowych inspektoratów weterynarii i laboratoriów w weekendy. Był to postulat środowiska myśliwych, gdyż polowania bardzo często odbywają się właśnie w sobotę lub niedziele. Za dodatkowe godziny pracy pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej otrzymają dodatkowe wynagrodzenie. wk Zdjęcie: arch. red. (D. Stancelewska)

Siedem tysięcy dzików ma zostać zastrzelonych. Fot. Dariusz GORAJSKI/archiwum. Do końca marca zachodniopomorskie koła łowieckie prowadzić będą wielkie polowanie na dziki. W sumie życie straci 7 tysięcy tych zwierząt. W samym powiecie kołobrzeskim myśliwi z kół łowieckich: „Ryś”, „Rybitwa”, Świt”, „Pantera” oraz

Koło łowieckie Jeleń planuje dodatkowe polowania na dziki Koło łowieckie nr 53 Jeleń informuje, że planowane są dodatkowe polowania zbiorowe na dziki. Mają one na celu zmniejszenie liczebności zwierząt w okolicznych... 4 listopada 2021, 9:33 Odstrzał dzików w Żaganiu, okolicach oraz w Lubuskiem. Wojewoda zarządził odstrzał ponad 16,5 tys. zwierząt! Do końca roku we wszystkich powiatach województwa lubuskiego z rąk myśliwych, którzy zajmą się odstrzałem sanitarnym, zginie 16 586 dzików. W ten sposób w całej... 12 kwietnia 2021, 14:58 Łódzkie. Wojewoda zarządził polowania na dziki. Zastrzelą prawie 600 zwierząt w dziewięciu powiatach oraz Piotrkowie i Skierniewicach Do końca marca w dziewięciu powiatach województwa łódzkiego oraz w Piotrkowie Trybunalskim i Skierniewicach zastrzelonych ma zostać 577 dzików. Wojewoda łódzki... 28 lutego 2021, 15:56 Bydgoszcz. Myśliwi polują na fordońskich górkach - mieszkańcy są zaniepokojeni Mieszkańcy Fordonu alarmują, że na tzw. górkach myśliwi regularnie polują – słychać strzały, także po zmroku. Strzela się głównie w weekendy. 15 listopada 2020, 8:16 Myśliwy z Wrocławia zastrzelił konia podczas nocnego polowania. Tłumaczył, że pomylił go... z dzikiem Do zdarzenia doszło podczas księżycowej nocy z 29 na 30 sierpnia. Myśliwi z wrocławskiego koła łowieckiego „Róg” zorganizowali polowanie w swoim obwodzie... 10 września 2020, 18:01 Las należy do myśliwego i flinty jego... [polowania w lasach na terenie Bydgoszczy i pod Bydgoszczą] Nie pobiegasz i nie pospacerujesz, nie pojeździsz też rowerem. Przez myśliwych, którzy w podbydgoskich lasach polowania planują co weekend. 10 stycznia 2020, 10:05 Odstrzał dzików w Wielkopolsce. Czy zakończył się krwawą rzezią? Czy styczniowy odstrzał dzików w Wielkopolsce zakończył się krwawą rzezią? Okazuje się, że myśliwi upolowali o tysiąc osobników mniej niż w tym samym okresie w... 10 marca 2019, 8:01 „To dla dobra dzików”. Ekolodzy uniemożliwili organizację polowania w Borkach na Lubelszczyźnie Borki (woj. lubelskie). Trwa ostatni weekend skoordynowanych polowań na dziki. W sobotę rano, w pobliżu miejscowości Borki, zebrali się myśliwi, którzy chcieli... 29 stycznia 2019, 10:04 Epidemia ASF? W powiecie gdańskim będzie niewiele polowań Ministerialne polecenie odstrzału dzików spotkało się z różnymi opiniami naukowców. Myśliwi również nie byli zachwyceni niespotykaną wcześniej redukcją. 20 stycznia 2019, 15:01 Ta rzeź dzików u nas, czy jednak za oceanem? [UWAGA! DRASTYCZNY FILM] Temat odstrzału dzików w związku z ASF (afrykański pomór świń) poruszały niemal wszystkie media w kraju, od lokalnych po ogólnopolskie giganty. Temat podgrzewał... 15 stycznia 2019, 13:21 W ten weekend w naszych lasach odbędą się polowania na dziki Mimo sprzeciwu ekologów i niekiedy samych myśliwych ruszyły masowe polowania na dziki. W ten weekend odbędą się one w lasach w naszej okolicy. 15 stycznia 2019, 9:01 Oleśnica: Koła łowieckie szykują się do wielkoobszarowych polowań W całej Polsce aż grzmi od masowego wybijania dzików, które ma ruszyć 12 stycznia. Jak to wygląda w naszych lasach? 8 stycznia 2019, 12:00 Małopolska. Polowania na dziki. Myśliwi szykują strzelby, a ekolodzy akcję protestacyjną Intensywne odstrzały dzików, które w jeszcze w styczniu planują myśliwi z Małopolski, nie będą odstrzałami sanitarnymi. Łowczy nie dostaną więc za nie pieniędzy... 7 stycznia 2019, 17:31 Małopolska. Myśliwi idą masowo na dziki. Cel? Zatrzymać afrykański pomór świń Zaplanowane na styczeń w całej Polsce, także w okolicach Krakowa, polowania mają ograniczyć populację zwierząt roznoszących wirus ASF 3 stycznia 2019, 16:22 Kłusownicy w Warszawie. Polują na dziki...w Wilanowie Kłusownicy w Warszawie. Wnyki, strzały w zaludnionej okolicy i brawurowa ucieczka z miejsca przestępstwa. Amatorzy nielegalnego odstrzału zwierząt czują się w... 18 stycznia 2016, 7:41 Polowanie na dziki z konopią indyjską w tle Podczas polowania na dziki w miejscowości Luszyn (powiat Gostynin) kobieta postrzeliła 30-letniego mężczyznę, który przebywał w rejonie polowania. Mężczyzna... 30 maja 2012, 13:31 Scena z polskiego lasu rozbawiła leśników, internauci też się śmieją [WIDEO] Dzikie spa – taki tytuł mogłoby nosić nagranie, jakie obiegło media społecznościowe. Na wideo zarejestrowano stado dzików beztrosko taplających się w błocie... 31 lipca 2022, 9:33 Transport żywych zwierząt w powiecie rawickim z naruszeniami. Inspektorzy transportu drogowego wykryli szereg nieprawidłowości u przewoźnika 26 lipca 2022 roku leszczyńscy inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Poznaniu prowadzili wraz z lekarzem weterynarii z Powiatowego... 28 lipca 2022, 12:10 Afrykański pomór świń na Opolszczyźnie. Rolnicy są w panice, boją się o trzodę U padłych dzików potwierdzono kolejne na Opolszczyźnie przypadki zakaźnej i groźnej choroby. Wojewoda nakazał robienie ogrodzeń zapachowych w zagrożonych... 18 lipca 2022, 9:43 Afrykański pomór świń w Siedliskach. Legnica i powiat legnicki objęte strefą zagrożenia! Ognisko afrykańskiego pomoru świń wykryto w Siedliskach w gminie Miłkowice. Czy w Legnicy mamy się czym martwić? Szczegóły poniżej. 17 lipca 2022, 12:18 Dziki w Jaworznie niczym samobieżne kosiarki ekologiczne. Zwierzęta coraz śmielej przechadzają się przez miasto. Nowi lokatorzy wprowadzili się w czwartek na osiedle stałe w Jaworznie i żwawo zabrali się za miejskie trawniki. Czy jednak takie ekologiczne samobieżne... 9 lipca 2022, 12:49 Sosnowieccy radni na ratunek dzików i Lasu Zagórskiego. W poniedziałek spotkanie z przedstawicielami Lasów Państwowych Wczoraj pisaliśmy o problemie, który szczególnie mocno dotyka dzielnicę Zagórze - coraz częściej pojawiających się na tamtejszych osiedlach rodzinach dzików,... 7 lipca 2022, 10:01
Z relacji uczestników takich wypraw na „ krwawe łowy ” można się dowiedzieć, że to „polowanie życia”, a siła wyzwalanej andrenaliny w trakcie takich polowań jest niesamowita i nie mieści się w skali porównawczej. PRZEGLĄD RECENZJI. Polowania i safari w Republice Południowej Afryki. PODSUMOWANIE. Polowanie w Afryce dla
Polowania w Polsce Cztery pory roku w polskim lowiectwie: Wiosna : polowanie na rogacze. Na wiosnę, zanim zboża wyrosną utrudniając widoczność, polowanie na rogacze sarny jest prawdziwą przyjemnością. Po długiej zimie zwierzyna jest ożywiona promieniami słońca oraz złakniona świeżej trawy. Polowania wiosenne należą do niezwykle przyjemnych. W zależności od Waszych życzeń znajdziemy spośród naszych łowisk miejsce spełniające wymagania nawet najwybredniejszych ! Jedne łowiska oferują duże trofea, inne : trofea słabsze, ale w dużej ilości oraz umożliwiają polowanie na dziki. [...] Polowania w Rumunii Związek Myśliwych Rumuńskich regionu Sibiu bardzo gościnnie przyjmuje naszych myśliwych w łowisku. Piękne górskie polowania organizowane są z podchodu, z zasiadki a także przy pomocy pędzeń nawet dla małych 5-6 osobowych grup myśliwych. Piękne trofea rogaczy, jeleni są regularnie pozyskiwane (rogacze poniżej 300g uważane są za mało interesujące, dopiero powyżej 400g zasługują na uwagę; byki do 7kg maja te sama opłatę ze odstrzał, trofea o wadze powyżej 10 kg nie należą do rzadkości). Polowanie na niedźwiedzia odbywa się na nęciskach, w nocy, z ambony, lub również przy pomocy pędzeń. Polowanie na wilka udaje się w 60%. [...] Polowania w Anglii Klasyczne polowanie na gołębie rozpoczyna się ok. 9 rano. „Ranger” prowadzący polowanie przyjeżdża po was do hotelu i zawozi w przygotowane do polowania miejsca. Są to wybrane wcześniej w zależności od tras wybieranych przez gołębie, odpowiednio usytuowane, dobrze zakamuflowane zasiadki. [...] Prasa o nas Zobacz więcej o Prasa o nas Polowanie w Mozambiku Mozambik, państwo położone w południowo-wschodniej Afryce nad Oceanem Indyjskim. Graniczy z RPA, Suazi, Tanzanią, Malawi, Zimbabwe oraz Zambią. Mozambik objęty jest działaniem klimatu podrównikowego, z porą deszczową w okresie od października do marca. Na terenie Mozambiku proponujemy polowania na terenie czterech łowisk [...] Polowania w Namibii To jest nasze ulubione łowisko!! To jest wspaniale Namibijskie safari! Polowanie u rodziny niemieckich osadników (trzecie pokolenie), w terenie obejmującym w sumie około 70 000 ha, położonym 80 km na południowy wschód od Windhoek. (godzina drogi z lotniska!) Położenie Namibii na wysokości około 1100m nad poziomem morza sprawia, ze [...] Oferta Materiał Wideo
2dlWSg.
  • ulvo0at3nf.pages.dev/19
  • ulvo0at3nf.pages.dev/50
  • ulvo0at3nf.pages.dev/89
  • ulvo0at3nf.pages.dev/26
  • ulvo0at3nf.pages.dev/24
  • ulvo0at3nf.pages.dev/14
  • ulvo0at3nf.pages.dev/93
  • ulvo0at3nf.pages.dev/7
  • polowanie na dziki rumunia